Od 10 miesięcy jesteśmy świadkami inwazji rosyjskiej na Ukrainę, w wyniku której ponad 8,5 mln uchodźców (głównie kobiet i dzieci) przekroczyło granicę z Polską [Informacje Straży Granicznej, dane na 19.12.2022 r.]. Część z nich wróciła do ojczyzny lub pojechała „dalej na zachód” jednak są też tacy, którzy zdecydowali się zostać. Polacy w obliczu kryzysu wywołanego wojną, zwłaszcza w pierwszych tygodniach jej trwania, masowo ruszyli do pomocy. W rezultacie wydając przy tym tylko w 3 pierwszych miesiącach blisko 10 mld zł, co stanowi ok. 2/3 wartości sumy pieniędzy przeznaczonych na cele dobroczynne w całym 2021 r. [Polski Instytut Ekonomiczny, Pomoc polskiego społeczeństwa dla uchodźców z Ukrainy, lipiec 2022]. Ukraińców wspierało aż 77% rodaków [Tamże], a hasło „Jak pomóc Ukrainie” było jednym z najczęściej wpisywanych w wyszukiwarkę Google w 2022 r. (Google, Rok 2022 w wyszukiwarce). Jak mówi Aleksander Kartasiński, prezes Fundacji Happy Kids, która od początku wojny wspiera uchodźców, Polacy mogą być z siebie dumni.
Pomoc Ukrainie w pierwszych tygodniach wojny
Jak szacuje Polski Instytut Ekonomiczny, tylko do maja wydaliśmy (darczyńcy „prywatni”) 9-10 mld zł na pomoc uchodźcom. Obliczenia uwzględniają nie tylko środki pieniężne, ale również wartość zakupionych rzeczy, artykułów, zakwaterowania czy wyżywienia. Najchętniej pomagali Polacy o najwyższych dochodach, jednak nawet zarabiający 2 tys. zł netto wspierali ukraińską społeczność (tylko 26% obywateli w tej grupie nie udzieliło pomocy w żaden sposób [Polski Instytut Ekonomiczny, Pomoc polskiego społeczeństwa dla uchodźców z Ukrainy, lipiec 2022.]. A przecież należy pamiętać, że w 2022 r. mierzyliśmy się z najwyższą od 25 lat inflacją, stąd też hojność Polaków nabiera jeszcze większego znaczenia.
Ogromną chęć niesienia pomocy przez rodaków potwierdza również Aleksander Kartasiński, prezes Fundacji Happy Kids, która w pierwszym tygodniu od inwazji rosyjskiej ewakuowała do Polski blisko 1500 ukraińskich sierot wraz z opiekunami – Zwłaszcza zaraz po wybuchu wojny mieliśmy do czynienia z masową pomocą ze strony Polaków. Ludzie pisali, dzwonili, a nawet bezpośrednio przychodzili do nas i pytali „jak pomóc”. Niektórzy przynosili już od razu rzeczy. Pomoc osiągnęła taką skalę, że musieliśmy poprosić ludzi o chwilowe zaprzestanie przychodzenia z darami. Potrzebowaliśmy zorganizować na nie miejsce. Przeliczyć i zastanowić się, co jest najbardziej potrzebne: czy są to ubranka dla dzieci, czy środki higienicznych, a może jeszcze coś innego. To wszystko wymagało od nas czujności przez 24 godziny na dobę. W dodatku, na granicy wciąż trwała akcja ewakuacji wspierana przez nasz Zespół Reagowania Kryzysowego, w którego skład wchodziło blisko 1000 wspaniałych wolontariuszy i pracowników Fundacji.
To, że zaangażowanie rodaków w pomoc na początku konfliktu osiągnęło ogromną skalę, potwierdza raport „Pomoc polskiego społeczeństwa dla uchodźców z Ukrainy”: aż 70% dorosłych Polaków niedługo po wybuchu wojny udzieliło uchodźcom pomocy, co „wynikało z potrzeby serca oraz stanowiło spontaniczną reakcję (często emocjonalną)”. Najwięcej pomagały kobiety [tamże].
Przykład jednego z transportów pomocy rzeczowej dla przyjaciół z Ukrainy
Pomoc dzieciom z Ukrainy
Największą część uchodźców stanowią kobiety (90%), z czego aż 60% z nich przyjechało do Polski z dziećmi [ NBP, Sytuacja życiowa i ekonomiczna uchodźców z Ukrainy w Polsce. Raport z badania ankietowego zrealizowanego przez OO NBP]. Jednak są też takie maluchy, którymi rodzice biologiczni nie mogli bądź nie chcieli się zaopiekować. – W Ukrainie, w domach dziecka, przed wybuchem wojny przebywało 98 tys. dzieci, czyli ponad 6 razy więcej niż aktualnie w Polsce. Te maluchy i nastolatki nie mają mamy czy taty, którzy by je spakowali w środku nocy do samochodu i zabrali
w bezpieczne miejsce, na zachód. Mają tylko opiekunów w placówkach – mówi Kartasiński i dodaje: – Ci opiekunowie, którzy zdecydowali się zostać i ratować podopiecznych domów dziecka, potrzebowali naszej pomocy. Począwszy od organizacji transportu, poprzez znalezienie noclegu i zapewnienie wyżywienia, a skończywszy na zapewnieniu wsparcia medyków, psychologów i w późniejszym etapie również odpowiedzi na potrzeby edukacji. To był i jest długofalowy maraton, nie doraźny sprint.
Z początkiem września ewakuowane przez Fundację dzieci wróciły również do szkół: ponad 700 do ukraińskich, przeszło 600 do polskich, natomiast reszta została objęta pedagogiką specjalną.
Setki firm zaangażowanych w pomoc
Oprócz „Kowalskiego” masowo do pomocy ruszyły również liczne przedsiębiorstwa, przekazując pieniądze, prowadząc zbiórki darów (jak np. sieci supermarketów), ofiarowując rzeczy. Nie brakowało także firm nastawionych na wolontariat pracowniczy. Wsparcie było ogromne. W ciągu 10 miesięcy aż 150 przedsiębiorstw zgłosiło się tylko do samej Fundacji Happy Kids, wyciągając pomocną dłoń. Jak mówi Aleksander Kartasiński, każde wsparcie było niezwykle cenne, bo do zrobienia w 2022 r. było wiele: – Nasza praca w tym roku to nie tylko ewakuacja ukraińskich dzieci. Mimo że są one pod opieką rządu, to robiliśmy wszystko, aby je dodatkowo wspierać i odpowiedzieć na ich zróżnicowane potrzeby. Tego nie udałoby się dokonać bez wspaniałomyślnych darczyńców.
– Z końcem lutego nasze oczy, podobnie jak większości osób, zwróciły się w stronę Ukrainy. W myśl naszych wartości, iż firma powinna służyć ludziom, nie mogliśmy stać bezczynnie. Postanowiliśmy działać od razu i pomóc dzieciom, które w naszej ocenie, potrzebowały tej pomocy najbardziej – dzieciom z tamtejszych domów dziecka – mówi Mariusz Kulik, Prezes Zarządu Deichmann Obuwie i dodaje: – Z Fundacją Happy Kids współpracowałem już wcześniej i wiedziałem, że są tam ludzie, którzy potrafią szybko i skutecznie działać. Dlatego jako firma Deichmann zdecydowaliśmy się wesprzeć ich w organizacji ewakuacji dzieci z domów dziecka, które znalazły się na terenach objętych walkami. Przekazaliśmy fundusze, które pokryły koszty ewakuacji dzieci do Polski, jak również inne najpilniejsze potrzeby dzieci tj. wyżywienie, leki czy opiekę medyczną.
Pomoc również „na miejscu”, w Ukrainie
Duża część pomocy Ukraińcom rozgrywa się bezpośrednio w Polsce, jednak są też tacy, którym nie udało się uciec przed wojną, dlatego wsparcie konieczne jest po obu stronach granicy i wiąże się z ogromnymi kosztami – Musieliśmy nabyć lub wynająć blisko 20 pojazdów, opłacić lekarzy, zakupić potrzebne środki i artykuły higieniczne. A to jeszcze nie koniec, bo w tym czasie wysyłaliśmy również transport najpotrzebniejszych rzeczy na Ukrainę. Łącznie 200 palet. Remontowaliśmy i remontujemy za naszą wschodnią granicą zniszczone budynki, adaptując je dla sierot, matek z dziećmi i seniorów uciekających z terenów objętych wojną. W tym momencie przygotowaliśmy już 10 miejsc dla łącznie ponad 1000 osób, na co przeznaczyliśmy przeszło 330 tys. euro. Jednak przed nami remonty kolejnych ośrodków. Oprócz tego, objęliśmy wsparciem 700 dzieci i ich rodziny. 1 mln zł przekazaliśmy bezpośrednio ukraińskim opiekunom. Pomoc ponownie otrzymaliśmy od wielu film i indywidulanych darczyńców, bez nich nie udałoby się tak dużo zrobić – mówi Aleksander Kartasiński.
Spotkanie Rady Strategicznej (grudzień 2022r.)
Wyzwania na 2023 r.
Wojna pozwoliła dostrzec, że jako naród w obliczu kryzysu potrafimy się zjednoczyć i pomagać. Jednak to wsparcie, co zresztą jest rzeczą naturalną, z każdego miesiąca na miesiąc będzie, a właściwie już maleje. Widać to choćby sprawdzając popularność poszczególnych haseł wpisywanych przez internautów w wyszukiwarkę Google’a. Jak pokazuje Google Trends popularność frazy „pomoc Ukrainie” z każdym miesiącem od wybuchu wojny systematycznie spada.
Źródło: Google Trends, 14.12.2022 r.
A jak mówi prezes Fundacji, to przecież nie koniec wyzwań związanych z pomocą Ukrainie. Środki są i wciąż będą potrzebne. Chociażby w związku z mającym miejsce kryzysem energetycznym i humanitarnym. Pamiętajmy, że wciąż panuje i przez najbliższe tygodnie będzie panować zima, a z nią mrozy. W związku z tym organizacja od listopada przekazuje na Ukrainę liczne transporty m. in z ciepłymi ubraniami, lekami czy urządzeniami prądotwórczymi. – Za naszą wschodnią granicą jesteśmy regularnie. Widzimy, ile jeszcze jest do zrobienia. Ile ludzi czeka na pomoc. Spora część mieszkańców, bo nawet 10 milionów, jest odcięta od prądu. Dzieci i dorośli nie mają, jak przygotować posiłku, marzną. W dodatku wciąż przemieszczają się ze wschodnich, zbombardowanych terenów Ukrainy na te nieobjęte działaniami wojennymi. Potrzebują miejsca, gdzie mogą się schronić – mówi Kartasiński.
Przed świętami Aleksander Kartasiński ponownie udał się na Ukrainę, aby porozmawiać z tamtejszymi władzami obwodowymi i zapewnić je o niesieniu dalszej pomocy Ukraińcom przez Fundację Happy Kids.
Pomoc w opiece nad blisko 1500 ewakuowanych dzieci
– Nie wiemy, co czeka nas za rok, dwa, ale przygotowujemy się na taką sytuację, w której ewakuowane dzieci wciąż będą potrzebować naszego wsparcia w zakresie m. in. opieki medycznej, psychologicznej czy edukacji. Zwłaszcza, że blisko połowa z nich mierzy się z różnymi niepełnosprawnościami – mówi Kartasiński – Dobrze, że obok siebie mamy ludzi, którzy nie tylko stoją za wielkimi firmami, ale również posiadają wielkie serca. To z nimi, z myślą o przyszłości dzieciaków, tworzymy od sierpnia Radę Strategiczną Fundacji Happy Kids.
– Każdego dnia Donateo pomaga fundacjom i organizacjom pozyskać środki finansowe poprzez transakcje bezgotówkowe. Tak było również w przypadku Happy Kids i wsparcia ewakuowanych ukraińskich dzieci – mówi Krzysztof Adamski, założyciel platformy Donateo i CEO BetterPOS – Jednak na tym nasza pomoc się nie skończyła. Kiedy pojawiła się możliwość, aby wykorzystując nasze „know – how” wesprzeć działania Fundacji w szerszej perspektywie, nie wahaliśmy się ani chwili. Przyjęliśmy też zaproszenie do ich Rady Strategicznej. Wspólnie z innymi przedstawicielami dużych marek, jesteśmy w stanie wypracowywać najlepsze rozwiązania i skuteczniej zatroszczyć się o przyszłość najmłodszych.
Do Rady należą takie firmy jak: BetterPOS z dobroczynnym projektem Donateo, Microsoft, T-Mobile, CVC Capital Partners, Hydro, Rothschild&CO, TCC Global, Tauber Promotion czy Wienerberger.
domy dziecka z Ukrainy pomoc ukraińskim dzieciom Ukraina ukraińskie domy dziecka