Rok temu, kiedy wracałem z jednego z naszych rodzinnych domów dziecka, zobaczyłem kolejki na stacji benzynowej. Nie wiedziałem, co się dzieje. Spojrzałem w telefon, zobaczyłem wiadomość, która mnie zmroziła, zszokowała. To dało mi impuls do tego, aby wykonać od razu telefon do znajomych, którzy pracują w ukraińskich domach dziecka i zapytać: ale jak u was wygląda sytuacja? – wspomina Aleksander Kartasiński, prezes Fundacji Happy Kids. I dodaje: – Oni powiedzieli: „Nie wiemy, czekamy. Jesteśmy w piwnicy, czekamy na to, co będzie dalej”. To uświadomiło mi jedną rzecz, że osoby cywilne mogą uciekać, wziąć swoich bliskich i jechać na granicę po to, aby znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Dzieci z pieczy instytucjonalnej nie mają takiej szansy.
Jak wygląda sytuacja ukraińskich dzieci z domów dziecka ewakuowanych przez Happy Kids?
Dzieci rozlokowane są w ośrodkach znajdujących się na terenie całej Polski, m.in. w budynkach po byłych domach dziecka czy ośrodkach wypoczynkowych i wczasowych, które mają odpowiednie zaplecze.
Trwają starania, by próbować tworzyć bardziej kameralne formy. Toczą się rozmowy z władzami ukraińskimi, w jaki sposób można prawidłowo rozdzielić grupy oraz podjąć reformę pieczy zastępczej w Ukrainie.
Gorąco zachęcamy do wysłuchania rozmowy Prezesa Aleksandra Kartasińskiego z redaktorem Piotrem Borkowskim w TVN 24 dostępnej tutaj.
Jeśli chcesz pomóc ukraińskim dzieciom:
Aktualności media pomoc dziecom z domów dziecka pomoc ukraińskim dzieciom rok po wybuchu wojny na Ukrainie S.O.S. Ukraina wywiad