Kiedy sam znalazł się na życiowym zakręcie, uratowały go góry. Dziś przemierza setki kilometrów górskimi szlakami po to, by pomagać innym. Cele jakie sobie stawia są coraz ambitniejsze. Łukasz Jasiński, strażak ochotnik z Piasków koło Opatowa, ma na swym koncie już kilka rekordów, które zwykłym śmiertelnikom nie mieszczą się w głowie. 20 maja rusza, by pokonać 1058 km długodystansowego szlaku w Czechach. Pieszo. W 24 dni. Po to, aby wesprzeć Fundację Happy Kids.
Łukasz Jasiński, znany także jako „Jaśko”, na co dzień mieszka w małej miejscowości Piaski w gminie Łęka Opatowska w Wielkopolsce. Kilka kilometrów od wykańczanego właśnie fundacyjnego Rodzinnego Domu Pomocy dla niesamodzielnych byłych wychowanków pieczy.
Sam o sobie mówi: „Jestem zwykłym pracownikiem fizycznym, działam w OSP Piaski jako druh i członek zarządu”. Niezwykła jest na pewno pasja, jakiej oddaje się Łukasz Jasiński.
Góry, które uratowały życie
– Moja przygoda z górami i szlakami długodystansowymi zaczęła się pod koniec 2018 roku, kiedy to znalazłem się na zakręcie w swoim życiu. Tylko dzięki silnej woli, pomocy psychologa i nowo zaszczepionej pasji, czyli wędrówek górskich, udało mi się z tego wyjść – przyznaje Łukasz Jasiński.
Zaczęło się od zdobycia Korony Gór Polski, czyli 28 najwyższych szczytów wszystkich pasm górskich naszego kraju. – Cel udało mi się osiągnąć zdumiewająco szybko. A jak to mówią, apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc samo zdobywanie szczytów przestało dawać mi ogromną satysfakcję – wspomina Łukasz.
Wtedy dowiedział się o ultra maratonach i wyrypach – górskich wędrówkach o szczególnie dużym stopniu trudności. – Od razu w to poszedłem. Zapisałem się na Potrójną Koronę Śnieżnicką, długodystansową podróż przez góry. 74 km w limicie 24 godzin. Debiutancka wyrypa poszła mi nadspodziewanie dobrze, więc po przepracowaniu kolejnych kilku miesięcy, w czerwcu 2020 roku ruszyłem na swój pierwszy szlak długodystansowy. Główny Szlak Sudecki, czyli 440 km po całych Sudetach. Zajęło mi to 10 dni – opowiada Łukasz. Rok 2021 to kolejne wyrypy i kolejne marsze długodystansowe: szlak Orlich Gniazd, szlak Zamków Piastowskich i w czerwcu wisienka na torcie, czyli Główny Szlak Beskidzki – 500 km od Wołosatego w Bieszczadach aż do kropki w Ustroniu w Beskidzie Śląskim. Szlak ten Łukasz także pokonał w 10 dni.
Winda dla Franka
W międzyczasie „Jaśko” został wolontariuszem w projekcie „Łączą nas Góry”. Przemierzał górskie szlaki z dziećmi z niepełnosprawnościami. Tam poznał Franka. 13-latka z wadą ośrodkowego układu nerwowego. Franek jest dzieckiem leżącym, wymagającym całodobowej opieki. Mimo problemów ze zdrowiem i częstych hospitalizacji, jest bardzo radosnym chłopcem i razem z górskimi znajomymi, na specjalnym trójkołowym wózku, przemierza Sudety. Dwa lata temu do pełni szczęścia Frankowi i jego bliskim brakowało zewnętrznej windy, bez której wyjście chłopca z domu było prawdziwym wyzwaniem.
– To wtedy zrodził się plan, by połączyć pasję z pomaganiem. W maju 2022 roku postanowiłem przejść jako pierwszy Główny Szlak Beskidzki i Główny Szlak Sudecki na raz i to w dwie strony. 1888 km. Dokonałem tego w 41 dni. Idąc zbierałem pieniądze na windę dla Frania – wspomina Łukasz.
„Doskonały plan”, czyli Severni Stezka. 1058 km w 24 dni dla Rodzinnego Domu Pomocy w Opatowie
W tym roku w ten sam sposób chce wesprzeć podopiecznych Fundacji Happy Kids. Rusza na kolejny długodystansowy szlak. Tym razem poza granice Polski. – Via Czechia. Jeden z kilku długodystansowych szlaków w Czechach. Będę szedł Severni Stezka 1058 km. Daje sobie na to maksymalnie 24 dni – zapowiada „Jaśko” i dodaje: – To plan doskonały!
Łukasz Fundację Happy Kids poznał za pośrednictwem wójta gminy Łęka Opatowska, z którym fundacja współpracuje przy budowie pierwszego w Polsce Rodzinnego Domu Pomocy dla niesamodzielnych byłych wychowanków pieczy w Opatowie. Dziś „Jaśko” został kolejnym Ambasadorem Fundacji Happy Kids. W swojej najnowszej wyprawie będzie zbierał właśnie na ukończenie RDP w Opatowie. – Niezmiernie mi miło i czuje wielką dumę z tego faktu. Jestem z tych okolic, widzę jak budynek się zmienia. Już czekam na moment kiedy wprowadzą się do niego pierwsi podopieczni. Będę ich z pewnością wspierał i odwiedzał – podkreśla Łukasz.
– Ta zbiórka powstała właśnie po to, by każdy, kogo zainteresuje cel mojej wędrówki, każdy komu nie jest obojętny los dzieciaków, czekających na ukończenie Rodzinnego Domu Pomocy w Opatowie, wpłacili tu swoją cegiełkę. Cały dochód ze zbiórki trafi do Fundacji Happy Kids – mówi Łukasz Jasiński.
W długodystansowym marszu Severni Stezka Łukasza wspiera stowarzyszenie „Apteczka na szlaku”. Nie pierwszy już raz. Kiedy Łukasz szedł dla Franka, towarzyszyła mu wykonana przez „Apteczkę” maskotka: królik, z którym „Jaśko” opowiadał o celu swej wędrówki.
– Łukasz spotkał na swej drodze bardzo dużo ludzi, co świadczy o tym że plan się udał. Ale to nie był koniec! Podczas trwania tej wyprawy królik był ciągle w licytacji, Nie dość, że Łukaszowi udało się zebrać pokaźną sumę to z licytacji królika wpadło jeszcze 1550 zł – opowiada Daniel Wojnar, prezes zarządu stowarzyszenia „Apteczka na szlaku”. I dodaje, że „Apteczka” już przygotowuje kolejną maskotkę, która będzie szła z „Jaśkiem” dla Fundacji Happy Kids.
Relację z przygotowań do najnowszej wyprawy i wspomnienia z poprzednich znaleźć można na FB Łukasza: „W Jaśku pióra, w Jaśku puch” – W Jaśku pióra w Jaśku puch | Facebook
Zapraszamy do śledzenia wyprawy Łukasza.
„Jaśko”! Z całego serca dziękujemy Ci, że zechciałeś wesprzeć właśnie naszych podopiecznych i trzymamy kciuki za ten doskonały plan.
Aktualności budujemy rodzinny dom pomocy społecznej rdps rodzinny dom dziecka rodzinny dom pomocy społecznej