Fundacja Happy Kids w 2020 roku utworzyła 5 nowych rodzinnych domów w Łodzi i zamyka 2 w Wałbrzychu. Dlaczego? Interpretację pozostawiam czytelnikom
Dlaczego w dobie, kiedy nowe rodzinne domy dziecka są bardzo potrzebne zamykane są już istniejące?
Odpowiedź jest dość prosta: Brak współpracy pomiędzy samorządem lokalnym a osobami bądź instytucjami podejmującymi się opieki nad dziećmi. Ta sama odpowiedź dotyczy pytania, dlaczego rodziny zastępcze migrują pomiędzy powiatami i województwami.
Na czym więc ta współpraca powinna polegać? Obszarów jest wiele i w tym wpisie pominę te, które zawarte są w ustawach i rozporządzeniach. Zasadą przecież jest przestrzeganie prawa przez wszystkich, choć znamy wszyscy przypadki, że nie zawsze ta zasada jest przestrzegana. Również przez osoby i reprezentowane przez nie instytucje działające w obszarze pieczy zastępczej. Jednak pytanie postawione wcześniej dotyczy tych elementów, które są niemierzalne lub wydają się niemierzalne, a także tych aspektów, które zaliczamy do dobrych praktyk i co często nazywamy „jakością” pieczy zastępczej. Co więc tak naprawdę liczy się oprócz zapisów ustaw?
Wsparcie.
Obszar, który traktowany jest wybiórczo przez wiele podmiotów pieczy zastępczej. Jednak muszę usprawiedliwić wiele PCPR-ów i MOPS-ów, że brak wsparcia wynika najczęściej z braku pieniędzy jakie samorządy przeznaczają na ten obszar pomocy społecznej. Procedury obowiązujące w prawie o finansach publicznych również są często „hamulcowym” tych działań. W takich przypadkach, chętnie się angażuję i wspieram rodziny i samorządy. Problem pojawia się, gdy o wsparciu decydują sympatie i antypatie urzędników odpowiedzialnych za jego udzielenie.
Bardzo często słyszymy, że rodzina X jest wspaniała a rodzina Y już nie i im nie warto pomagać. Kto decyduje jaka jest ta rodzina i jakie kryteria oceny przyjmuje? Otóż urzędnik. A kryteria… subiektywne. Jeżeli rodzina urazi jego „ego”, to jest już skreślona z listy do wsparcia. Jeżeli wystosuje jakieś roszczenie… już jest skreślona z listy do wsparcia, a jeżeli wytknie mu niekompetencje to… won z listy od razu.
Dlatego rodzin otrzymujących wsparcie jest mało i pieniędzy wystarcza… zaplanowany budżet się spina.
Współpraca.
Obszar obarczony długoletnią „tradycją” polskiego systemu urzędniczego. Każdy z nas zna stereotypy dotyczące linii urzędnik-petent. Znam wiele pozytywnych przykładów urzędników różnego szczebla, i nawet gdy nasze zdania są często rozbieżne zawsze mogę liczyć na współpracę, opartą na dialogu i merytoryce problemu. Chylę przed nimi czoła, ponieważ trudno w dzisiejszych czasach być merytorycznym urzędnikiem. Niestety znam również wiele negatywnych przykładów, gdy brak elementarnej wiedzy i doświadczenia zastępuje się wizytówką zawieszoną na drzwiach gabinetu. Takie podejście trudno jest tolerować i pracować w obszarze, który bezwzględnie wymaga współpracy – czyli obszarze pieczy zastępczej. Każdy brak profesjonalizmu czy merkantylnego podejścia urzędnika godzi w dobro tych, komu piecza zastępcza ma służyć.
Myślenie horyzontalne.
Obszar całkowicie obcy dla większości urzędników. Powtórzę się, znam pozytywne wyjątki. Jednak takich, z którymi rozmawiam o przyszłości i działaniach, a których efekty będą widoczne w horyzoncie czasu daleko wybiegającym poza okres kadencji ich zwierzchników, jest bardzo mało i mimo, iż często nasze wizje są rozbieżne, dyskusja z nimi jest czystą przyjemnością. Chętnie uczestniczę w takich rozmowach i angażuję się w działania, których efekty zobaczą dopiero następne pokolenia.
Te przemyślenie to nie tylko moje subiektywne odczucia i obserwacje ale również analiza wpisów na licznych forach poświęconych pieczy zastępczej.
Jeżeli chcesz pomóc rodzicom i dzieciom wychowującym się w rodzinnych domach Fundacji Happy Kids przekaż darowiznę