COVID a zagrożenia dla pieczy zastępczej?
W poprzednim wpisie poruszyłem problem przyszłości pieczy… a co teraźniejszością? Wiele rodzin zastępczych, rodzinnych domów dziecka, placówek opiekuńczych boryka się z problemem, o którym się nie mówi, który dla władzy nie istnieje.
Wiele osób opiekujących się dziećmi narażonych jest na ryzyko zakażenia, wiele z nich jest w grupie ryzyka… a co w momencie, gdy wystąpią objawy powodujące brak możliwości opieki nad dziećmi? Co z tymi dziećmi? Wyobraźmy sobie dziecko, które przez wiele lat przebywało w rodzinnej pieczy zastępczej, w rodzinnej atmosferze otoczone osobami, do których mają zaufanie i przy których czują się bezpieczne. Dodajmy do tego sytuację, w której dotychczasowi opiekunowie/opiekun zaczyna chorować… co z dzieckiem? Otóż chętnych rodzin, które obejmą opieką „zadżumione”, obce dziecko jest niewiele… pozostaje więc samorządowy „bidul”, izolatorium, do którego dziecko trafia i… przeżywa traumę, której na pewno nie jest w stanie zrozumieć i zaakceptować. Nie dość, że izolacja, to do tego jeszcze izolacja w środowisku całkowicie odmiennym od tego, które zna i w którym czuje się bezpiecznie. Leczenie takiej traumy dziecka, o ile jest możliwe, zajmie lata. Cała praca włożona w budowanie jego przyszłości, niwelowanie jego deficytów przez rodziców zastępczych leży w gruzach. Niewiele osób odpowiedzialnych za pieczę zastępczą zauważa fakt, że wiele rodzin spokrewnionych to dziadkowie i babcie, sprawujące opiekę nad wnuczętami. Co jeżeli zachorują?
Czy jest to nierealne zagrożenie? Niedawno dotknęła nas tragedia śmierci młodej osoby (36 lat), która przez lata pełniła funkcję opiekuna zastępczego. Więc niech nikt nie mówi, że hipotetyzuję bądź wymyślam zagrożenia. To są fakty. Ciekawy jestem ile z osób kwestionujących zagrożenie powodowane wirusem SARS gotowe jest na podjęcie się bezpośredniej opieki nad chorymi dziećmi, które mają pełne objawy, ale są „za zdrowe” aby trafić do szpitala? Ile z tych doszukujących się teorii spiskowych osób jest gotowych, aby przyjechać do mnie i pomóc w opiece nad niepełnosprawnym dzieckiem, którego wynik testu jest pozytywny a objawy nie pozostawiają złudzeń? Ile z tych osób pomogło innym osobom zarażonym i osobom w kwarantannie?
Wzywam więc wszystkich, którzy stawiając swoje „paranoiczne teorie” nad zdrowiem innych, wzywam polityków, którzy w imię własnych korzyści politycznych inicjują debaty i procedują zmiany w prawie mogące zwiększyć ich szanse wyborcze w przyszłości, aby dotknęli problemu bieżącej opieki nad rodzinami i dziećmi, aby wykazali się działaniem a nie mówieniem o wyższości zarodka nad płodem lub odwrotnie nie rozumiejąc różnicy pomiędzy „epoką” a „epiką” (…w nawiązaniu do „wojny o Empik”…). Wzywam do myślenia o realnym wsparciu finansowym dla rodzin dotkniętych pandemią a nie o wsparciu budowy masztów na nowe flagi narodowe.
Fundacja Happy Kids, utworzyła pierwszy w Polsce dom dla dzieci z pieczy zastępczej, nad którymi opiekunowie nie mogą dalej sprawować opieki, bądź istnieje konieczność zaopiekowania dziecka chorego na COVID. Jest to dom, który finansujemy ze środków własnych, ponieważ fundusze „antycovidowe” nie przewidują takich form pomocy. Nikt nie zapłaci za prąd, wodę, gaz w domu, który nie wiadomo po co funkcjonuje, bo władza nie widzi problemu. Nikt nie zapłaci za porady i wsparcie online wyspecjalizowanych psychologów i pedagogów, bo to działanie należy przecież zapewnić sobie samemu…
Nie wszystko da się zorganizować wolontaryjnie. Nie zawsze dobre serce wystarczy aby pomóc. Potrzebne są pieniądze, które mądrze wydane, zminimalizują negatywne skutki pandemii ale też przyniosą efekty w długim horyzoncie czasu. Na polityków już nie liczę…. Liczę na dobre serce i wrażliwość na krzywdę dziecka
Jeżeli chcesz wesprzeć funkcjonowanie Pierwszego Domu dla Dzieci Chorych na COVID przekaż darowiznę