Pod koniec 2021 r. na terenie naszego kraju w zakładach stacjonarnych pomocy społecznej przebywało ponad 114 tys. osób (dane GUS, Zakłady stacjonarne pomocy społecznej w 2021 r., 23.05.2022 r.). Tylko niewielki ułamek z nich zamieszkał w Rodzinnych Domach Pomocy Społecznej, a blisko 70% w DPS-ach, czyli miejscach, gdzie podopieczni często pozostawiani są sami sobie. Fundacja Happy Kids chce to zmienić. Z początkiem lipca rozpoczęła prace związane z przystosowaniem budynku pod swój pierwszy Rodzinny Dom Pomocy Społecznej, a w ostatnich tygodniach uruchomiła również zbiórkę pieniędzy, która ma im pomóc w finalizacji przedsięwzięcia. W takiej placówce pod opieką opiekunów i specjalistów będzie mogło przebywać maksymalnie 8 osób, co pozwoli zadbać o dalszy rozwój podopiecznych i ich aktywizację.
W Rodzinnym Domu Pomocy Społecznej Fundacji Happy Kids zamieszkają m.in. jej dorośli wychowankowie mierzący się z różnego typu dysfunkcjami. Organizacja chce tym samym zwrócić uwagę na problem społeczny, jakim jest brak rozwiązań systemowych i wypracowanych standardów w obszarze opieki nad osamotnionymi, niepełnosprawnymi osobami opuszczającymi pieczę zastępczą.
Fundacja od ponad 20 lat prowadzi Rodzinne Domy Dziecka, które do tej pory dały schronienie ponad 150 dzieciom. – Część z naszych podopiecznych zmaga się z wszelakimi niepełnosprawnościami i dysfunkcjami. Będąc pod naszymi „skrzydłami” w Rodzinnych Domach Dziecka, dbamy o to, by miały dostęp do profesjonalnej opieki medycznej i wsparcie psychologa. Niestety po ukończeniu 25. roku życia nasi wychowankowie „muszą” się usamodzielnić, jednak w niektórych przypadkach nie jest to możliwe. Wtedy to trafiają do Domów Pomocy Społecznej, a tam wiodą kompletnie inne życie niż to, do którego byli przyzwyczajeni przez wiele lat. Progres, który uczynili zatrzymuje się, a w wielu przypadkach wręcz cofa. Nie chcemy tego, dlatego postanowiliśmy wybudować nasz pierwszy Rodzinny Dom Pomocy Społecznej – mówi Izabela Kartasińska, psycholog Fundacji Happy Kids.
Prace już ruszyły
Pierwszy Rodzinny Dom Pomocy Społecznej Fundacji Happy Kids powstaje w Opatowie we współpracy z gminą Łęka Opatowska i Ministerstwem Rodziny i Polityki Społecznej. Tamtejszy wójt Adam Kopis przekazał Fundacji obiekt będący kiedyś komisariatem policji. Aktualnie trwa rozbiórka dachu, stropów i ścian wewnętrznych. W najbliższych tygodniach natomiast rozpoczną się prace związane z konstrukcją nowego dachu oraz instalacją przyłączy wodno-kanalizacyjnych. – To wspaniała inicjatywa i ogromnie cieszę się, że jako gmina możemy w niej uczestniczyć. W domu znajdą pomoc nie tylko byli wychowankowie Fundacji zmagający się z dysfunkcjami, ale również niepełnosprawni mieszkańcy gminy Łęka Opatowska potrzebujący wsparcia – mówi Adam Kopis, wójt gminy Łęka Opatowska. Z kolei Aleksander Kartasiński, prezes Fundacji Happy Kids zaznacza: – Podejście władz lokalnych i wójta, to przykład samorządu lokalnego, który dostrzega problem, szuka rozwiązań i inicjuje konkretne działania. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, etap remontowo-budowlany zostanie ukończony z końcem roku, a na wiosnę, po pracach wykończeniowych, w Rodzinnym Domu Pomocy Społecznej pojawią się pierwsi mieszkańcy.
Pomocy w organizacji przedsięwzięcia udzielił również burmistrz Wieruszowa Rafał Przybył, który skojarzył łódzką Fundację z gminą Łęka Opatowska.
„Historia Damiana zainspirowała nas do działania”
Najczęściej dzieci, które trafiają do Rodzinnych Domów Dziecka Fundacji, przebywają w nich kilka/kilkanaście lat. W tym czasie rodzice zawodowi mają okazję nie tylko obserwować ich rozwój, ale także zbudować z nimi silną więź. Niestety z chwilą ukończenia 25 roku życia przez wychowanków rodzice zmuszeni są, by się z nimi rozstać. – Chcemy mieć pewność, że w momencie opuszczenia domu podopieczny poradzi sobie bez nas, co nie jest równoznaczne z urwaniem kontaktu, bo w razie potrzeby wciąż jesteśmy dla niego – jest i będzie on zawsze częścią naszej Happy Kidsowej rodziny. Chodzi po prostu o takie codzienne czynności i możliwość czerpania z nich przyjemności. Po trafieniu do DPS-u jego życie obraca się o 180 stopni… niestety na niekorzyść. Historia Damiana zainspirowała nas do działania – zaznacza Aleksander Kartasiński, prezes Fundacji Happy Kids.
Przykładem tego, jak łatwo utracić wypracowane postępy w rozwoju jest niepełnosprawny intelektualnie Damian, były podopieczny organizacji, który przebywał w Rodzinnym Domu Fundacji w Sokolnikach – Przez 8 lat obserwowałam jak Damian dorasta, widziałam, jakie postępy robi i ile szczęścia dają mu takie małe przyjemności, jak jazda na rowerze czy prace ogrodnicze. Chętnie też pomagał w kuchni przy przygotowywaniu posiłków, pieczeniu ciast czy sprzątaniu domu. Niestety, gdy osiągnął 25 lat i ukończył edukację – musiał opuścić Dom Rodzinny na rzecz DPS-u, a tam liczba aktywności ograniczona jest do minimum. Skutek jest taki, że szybko przygasł i stracił dawną radość z życia. System zapomina o osobach takich jak nasz Damian, o osobach, które nigdy nie będą w stanie wieść w pełni samodzielnego życia. My natomiast pamiętamy i zawsze będziemy troszczyć się o nasze dzieci, nawet jeśli w świetle prawa przestają one nimi być – mówi Dorota Tarabuła, mama zastępcza Damiana.
Damian jako wolontariusz Happy Busa 2022 (czasowo poza DPSem)
Takich osób jak Damian jest więcej. Jeśli nie zajdą zmiany, w niedalekiej przyszłości podobny los czeka bliźniaków Pawła i Kubę, podopiecznych Fundacji mieszkających obecnie w Rodzinnym Domu Dziecka w Lubczynie. Rodzeństwo mierzy się z umiarkowanym stopniem upośledzenia psychoruchowego. – Paweł i Kuba trafili do nas, gdy mieli zaledwie 3 lata. Zanim to się jednak stało nie mieli łatwo: choroba alkoholowa matki biologicznej, również w czasie ciąży, spowodowała liczne problemy zdrowotne. Pierwszy rok życia spędzili głównie w szpitalach, skąd trafili do domu dziecka. Ich niepełnosprawność nie pomagała, szanse nabezpieczny dom były nikłe. Gdy do nas trafili byli całkowicie zamknięci na świat, teraz to się zmieniło. Widać postępy – mówi Bogusława Dąbrowska mama zastępcza Kuby i Pawła i dodaje: – Chłopcy w tym momencie mają po 14 lat, więc zanim będą musieli opuścić dom minie jeszcze trochę czasu, jednak już teraz martwię się o ich przyszłość. Jeśli nic nie zrobimy, to za kilkanaście lat trafią do DPS-u, a tam nie będzie już mowy o rodzinnej atmosferze i cieple, które każdego dnia staramy się im zapewniać. Co więcej, mogą znaleźć się w ośrodku oddalonym od nas o wiele kilometrów, co uniemożliwi nam częste wizyty i podtrzymywanie więzi, a to może negatywnie wpłynąć na ich dalszy rozwój.
Pierwszy Rodzinny Dom Pomocy Społecznej ma również zapewnić schronienie Damianowi oraz w przyszłości Kubie i Pawłowi. Na miejscu będzie przebywać 2 stałych opiekunów (małżeństwo), którzy będą zajmować się maksymalnie 8 podopiecznych. Taki model pozwoli utworzyć rodzinną atmosferę. Happy Kids będzie natomiast służyć wytypowanym opiekunom swoją wiedzą i doświadczeniem oraz w zależności od potrzeb gwarantować wsparcie psychologa, fizjoterapeuty, lekarzy i personelu pielęgniarskiego. W planach jest także założenie spółdzielni socjalnej jako sposobu na aktywizację zawodową i społeczną pensjonariuszy.
Kuba i Paweł - rycerze Happy Kids.
Potrzeby są znacznie większe
Fundacja Happy Kids nie zamierza jednak poprzestać na budowie tylko jednego domu:
– Wiemy, że to tylko kropla w morzu potrzeb, choć dokładne określenie, ile osób czeka na pomoc nie jest łatwe. Nie ma zcentralizowanego jednego źródła nt. losów osób opuszczających pieczę zastępczą. My przypuszczamy, że potrzeba minimum 10 takich „ośrodków”. Chcemy, aby nasz pierwszy dom pokazywał, jak można podnieść jakość opieki. Wiemy, że nie ma idealnych systemów, ale ludziom trzeba pomóc – mówi Aleksander Kartasiński.
8 sierpnia ruszyła zbiórka pieniędzy, której celem jest zebranie 300 tys. zł na I etap inwestycji. Zgromadzone pieniądze zostaną przekazane na przeprowadzenie gruntownego remontu. https://www.siepomaga.pl/rodzinny-dps
Chcesz pomóc nam w budowie domu?
budujemy rodzinny dom pomocy społecznej dom dla Damiana dps Happy kids rdps rodzinny dps