Fundacja Happy Kids przygotowuje bezpieczne miejsca na Ukrainie dla dzieci uciekających przed wojną
Stworzenie na terenie Ukrainy schronienia dla ponad 1000 ukraińskich cywilów, głównie sierot z terenów, gdzie prowadzone są obecnie działania zbrojne – to jeden z celów, jaki postawiła przed sobą Fundacja Happy Kids w najbliższych tygodniach. Chodzi m.in. o maluchy uciekające z Doniecka i Ługańska, czyli regionów, gdzie wciąż spadają bomby. To właśnie dla nich Fundacja szykuje miejsca w zachodniej części kraju, a koszt remontu i wyposażenia wytypowanych budynków oszacowano w pierwszym etapie na 1 mln euro. Oprócz tego organizacja startuje z projektem „EuroHouse” zakładającym budowę 100 rodzinnych domów dziecka na terenie Polski dla ukraińskich sierot, których w naszym kraju będzie przybywać. Machina pomocy ruszyła i jest nie do zatrzymania. Nie tylko o planach na przyszłość, ale również o działaniach, które już są w trakcie realizacji, opowiedział prezes Fundacji Happy Kids – Aleksander Kartasiński.
Pierwsze budynki są już gotowe
Wschodnia część Ukrainy – to właśnie tam mamy do czynienia z największym ogniskiem walk, i to właśnie stamtąd na zachodnie tereny kraju wciąż uciekają cywile, w tym setki dzieci m.in. z domów dziecka. Z myślą o ratowaniu życia i losów najbardziej bezbronnych ofiar wojny, Fundacja Happy Kids postanowiła przystosować do zamieszkania budynki dla maluchów, a także wszystkich tych, którzy potrzebują bezpiecznego azylu. Łącznie to 1010 miejsc. Organizacja, pod kierownictwem prezesa Aleksandra Kartasińskiego, już rozpoczęła remonty, a pierwsze ośrodki są gotowe na przyjęcie mieszkańców.
– Od czasu wybuchu wojny byłem już kilkunastokrotnie za naszą wschodnią granicą, m.in. po to, aby wspólnie z władzami obwodowymi Ukrainy wytypować budynki do remontu. Wybrane nieruchomości znajdują się na terenach nieobjętych wojną, czyli tam, gdzie rakiety nie doleciały. Mowa o zachodniej części Ukrainy – wsiach i terenach górskich. Z dala od militarnych i strategicznych węzłów, które mogłyby być atakowane. Chodzi m.in. o obwód czerniowiecki, zakarpacki czy iwanofrankowski. To właśnie tam już rozpoczęliśmy umieszczanie dzieci z domów dziecka, ale również matek i seniorów uciekających ze wschodniej części Ukrainy – mówi Aleksander Kartasiński, prezes Fundacji Happy Kids.
– Część z miejsc przygotowanych przez Fundację Happy Kids zajmą również nastolatkowie z zaburzeniami psychicznymi i neurologicznymi z ośrodka w Wynohradiwie, którzy osiągnęli już pełnoletniość, a dla których nie ma w tym momencie innego, bezpiecznego miejsca. Jesteśmy wdzięczni Fundacji za pomoc – mówi Yuriy Chuley, dyrektor psychoneurologicznego centrum dziecięcego w mieście Wynohradiw.
Fundacja w porozumieniu z ukraińskimi władzami i ze wsparciem lokalnej społeczności, odnawia zniszczone obiekty, które jeszcze przed wojną wymagały dostosowania do odpowiednich standardów. – W wielu z tych miejsc łazienki nie nadają się do użytku. Są zniszczone przez upływający czas. Brakuje ścianek działowych między prysznicami albo w ogóle nie ma pryszniców. Dlatego też zdarza się, że tworzymy „od podstaw” węzły sanitarne. Są też takie miejsca jak np. Kołomyja, gdzie również musimy przeprowadzić naprawę zniszczonego dachu. Do naszych zadań należy także doposażenie tych obiektów w niezbędny sprzęt codziennego użytku – wyjaśnia Aleksander Kartasiński. Na początku lipca Fundacja Happy Kids zorganizowała pierwszy transport 29 palet mebli, pościeli, materaców, środków higienicznych oraz urządzenia AGD. Wyposażenie trafiło do ośrodków zlokalizowanych w obwodzie iwanofrankowskim.
Do tej pory wyremontowano trzy budynki. Pierwszym z nich jest Sanatorium Psychologiczno-Neurologiczne w Jezupolu (obwód iwanofrankowski) dla 50 dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Drugim – Ośrodek Pomocy Społecznej w mieście Tłumacz dla matek z dziećmi (ok. 25 osób). Natomiast trzeci to Centrum Pomocy Społecznej i Rehabilitacji w Kołomyi (ok. 50 osób). Są też takie miejsca jak Hulajpole (obecnie zbombardowane), gdzie dom trzeba wybudować od podstaw. Prace remontowe rozpoczęły się miedzy innymi w miastach: Nadwórna, Witwica czy Wynohradiw. Koszt adaptacji ponad 1000 miejsc wynosi 1 mln euro, jednak w planach Fundacja ma wyremontowanie także kolejnych budynków dla ukraińskich sierot, a to rzecz jasna wiąże się z jeszcze większym nakładem pieniędzy.
Start projektu „EuroHouse”: pomoc otrzyma aż 800 dzieci
W związku z ogromnym napływem ukraińskich uchodźców do Polski, szacuje się, że od 3 do 4 tys. maluchów trafi w najbliższych latach do polskiego systemu pieczy zastępczej. Projekt „EuroHouse” ma pomóc w zaopiekowaniu się „dodatkową” grupą sierot.
– W tym momencie polski system pieczy zastępczej jest nieprzygotowany na tak duży wzrost. Sami walczymy o ograniczenie liczby dzieci, które przebywają w domach dziecka, na rzecz umieszczenia ich w placówkach rodzinnych, które są po prostu efektywniejsze i umożliwiają najmłodszym prawidłowy rozwój. Jednak jest jeszcze wiele do zrobienia, a teraz ten problem wraz z napływem uchodźców zaczął dodatkowo eskalować – wyjaśnia Aleksander Kartasiński i podkreśla: – W planach mamy utworzenie 100 domów rodzinnych „EuroHouse’ów”, w których będzie przebywać maksymalnie po 8 dzieci. Część działek pod budowę już mamy, ale nadal poszukujemy nowych, dlatego chętnie podejmiemy współpracę z lokalnymi samorządami. W grę wchodzą nie tylko „puste” posesje, ale również budynki do remontu.
Aktualnie organizacja rozpoczęła pracę remontowe w Wałbrzychu (dawny Rodzinny Dom Dziecka Fundacji). W nadchodzących tygodniach planują zacząć budowę w Dąbrówce.
Po zakończeniu wojny, Fundacja zamierza „przenieść” ideę „EuroHouse’ów” na tereny Ukrainy, gdzie wciąż występują tzw. „molochy”, czyli domy dziecka, w których przebywa nawet po 200 wychowanków. Początkowo Happy Kids obejmie patronat nad tymi miejscami, aby przekazać swoje doświadczenie tamtejszemu systemowi opieki i tym samym rozpowszechnić na Ukrainie taką formę pieczy zastępczej. Szacunkowy koszt tego projektu (m.in. budowy domów, a także zatrudnienia kadry) to 200 mln zł.
Pomoc „na miejscu”
Wsparcie Fundacji dla strony ukraińskiej nie kończy się jednak na remoncie i budowie nowych obiektów. Należy pamiętać, że już w pierwszym dniu agresji zbrojnej Rosji na naszych wschodnich sąsiadów, w porozumieniu z ministerstwem ukraińskim, organizacja sprowadziła bezpiecznie do Polski blisko 1500 maluchów z tamtejszych domów dziecka. Od tego czasu Happy Kids reaguje na bieżąco również na ich potrzeby, zapewniając dzieciom dostęp do opieki medycznej, czy dbając o ich edukację i potrzeby rozwojowe. A w miejmy nadzieję niedalekiej przyszłości, jak zaznacza prezes Fundacji, przyjdzie czas, aby zadbać o powrót ukraińskich podopiecznych do ojczyzny.
– Ukraińskie dzieci, które znalazły schronienie w Polsce, tęsknią za ojczyzną, a tamtejszy rząd chce ich powrotu. Od jakiegoś czasu dzieci same pytają, czy jest to możliwe. Jednak nie od razu potrafiłem im na to pytanie odpowiedzieć, najpierw musiałem to sprawdzić. Odwiedziłem więc ich dawne domy i okazało się, że niestety nie mogą. Część budynków została zniszczona przez działania wojenne, a te które przetrwały, i tak nie nadają się zamieszkania, bo nie spełniają standardów. Nie chcieliśmy mówić dzieciom, że nie mają do czego wracać. Dlatego postanowiliśmy, że te miejsca również wyremontujemy. Na razie jest jednak na to za wcześnie, wojna wciąż trwa, ale mamy nadzieję, że pierwszą grupę maluchów uda się bezpiecznie sprowadzić do ojczyny na święta Bożego Narodzenia – czas pokaże, czy to realne, czy przynajmniej na razie będzie musiało zostać tylko w „sferze marzeń” – mówi Aleksander Kartasiński, prezes Fundacji Happy Kids.
Informacje nt. możliwości wsparcia Fundacji Happy Kids znajdziesz
W dalszym ciągu możesz nam pomóc!
Informacje nt. możliwości wsparcia Fundacji Happy Kids znajdziesz